Nigdy nie mów nigdy

By | 13:43 6 komentarzy


Przed napisaniem tego wpisu, dokładnie przyjrzałam się swojej kolekcji butów, zauważając pewną prawidłowość. Otóż można podzielić ją na dwie grupy. Pierwszą stanowiłyby płaskie buty o krojach zapożyczonych z męskiej szafy jak derby, monki czy oxfordy, w skład drugiej natomiast wchodziłyby mniej bądź bardziej szalone modele, które łączyłaby jedna cecha wspólna. Tą cechą byłaby wysokość obcasów. Jest w tym pewna skrajność. Wychodzi na to, że do tej pory podświadomie wybierałam albo modele męskie albo buty z koniecznie wysokim obcasem, nic pośrodku. Zawsze wychodziłam z założenia, że albo kobieta potrafi z gracją chodzić na wysokich butach, albo w ogóle powinna z nich zrezygnować, dopóki nie nauczy się w nich paradować na każdym możliwym gruncie. Żadnych kompromisów czy też substytutów. Tak uważałam praktycznie do teraz, dopóki nie zauroczyła mnie piękna para botków. Na kaczuszce. 



Zanim zaczęłam zgłębiać historię mody, intuicyjnie wydawało mi się, że wraz z rozwojem technologii stopniowo rosła wysokość obcasów, począwszy od kompletnie płaskich, poprzez średnie słupki aż do zabójczych szpilek. Tymczasem szpilki pojawiły się w latach pięćdziesiątych na kilka lat wcześniej przed kaczuszkami, które po raz pierwszy wprowadzono w butach dla nastolatek. Nazywane również "kociątkami" (ang. kitten) lub "szpileczkami" (franc. petit stiletto), nie mogły mieć więcej niż 5 cm, a ich noszenie oznaczało etap przejściowy między obuwiem dziecięcym a dorosłym. Przyczyna ich pojawienia się była prosta - prowokacyjne szpilki w tamtych czasach uważano za nieodpowiednie dla młodzieży, nie tylko pod względem zdrowotnym. 



Do uważania kaczuszek za pełnoprawne koleżanki szpilek w szafach dorosłych kobiet przyczyniła się niewątpliwie Audrey Hepburn. W czasach, kiedy kobiety (i nie tylko) chętnie inspirowały się gwiazdami kina, założenie przez aktorkę kaczuszek w "Sabrinie" czy "Zabawnej Buzi" było nie tylko sprytnym zabiegiem stylizacyjnym (wizualne podkreślenie roli niewinnej młodej dziewczyny), lecz również furtką dla tego rodzaju obuwia do damskich garderób na całym świecie. Z czasem coraz bardziej doceniano "kociątka" jako świetną alternatywę dla często niewygodnych szpilek oraz dobry kompromis między komfortem a elegancją. Kręgosłup kiedyś podziękuje. 




Kaczuszki są również świetnym rozwiązaniem i możliwą próbą przełamania się dla wyższych kobiet, które z jednej strony mają dość chodzenia wyłącznie na płaskim obcasie, a z drugiej nie czują się swobodnie w szpilkach, górując wzrostem nad innymi. Osobiście nigdy nie miałam z tym problemu, natomiast miło jest w końcu czasem nie zahaczać głową o górne uchwyty w komunikacji miejskiej, co wynikało z zapominania o chwilowym posiadaniu tych ponad 10 cm wzrostu więcej. 

Jeszcze kilka lat temu w życiu nie przypuszczałabym, że w mojej szafie znajdzie się miejsce na kaczuszki, w dodatku w intensywnym i niebezpiecznie zbliżonym do różu kolorze. Cóż, nigdy nie mów nigdy. 






Buty: Uterqüe
Płaszcz: Simple
Spodnie: Massimo Dutti
Kopertówka/Kosmetyczka: Zofia Chylak
Okulary: Tom Ford
Kolczyki: KOPI
Nausznice: Apart
Pierścionki: W. Kruk, Apart, Yes, Anna Ławska
__________________________________________

Spodobał Ci się wpis lub chciałbyś coś dodać od siebie? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz komentarz ; )

Jeżeli nie chcesz przegapić nowych tekstów na blogu, zapraszam do śledzenia strony na facebook'u, na której komentuję również bieżące wydarzenia ze świata mody i dzielę się inspiracjami.
Nowszy post Starszy post Strona główna

6 komentarzy: