Jedno i drugie

By | 08:09 Napisz komentarz


W ostatnim czasie dość sporo dzieje się na polskim podwórku sieciówkowym. Najpierw LPP stworzyło Tallinder, pierwszą w swojej ofercie markę aspirującą do segmentu premium i mającą być rodzimą odpowiedzią dla Massimo Dutti czy COS'a. Zanim jednak ktoklwiek zdążył przyzwyczaić się do obecności Tallindera lub w ogóle dowiedzieć się o jego istnieniu, koncern zadecydował o likwidacji marki niespełna rok od debiutu. Szkoda, pomysł był dobry, niemniej jednak nawet najlepsza promocja, której w tym przypadku również zabrakło, nie uratuje bezbarwności i nijakości, do tego miejscami w zawyżonych cenach. 



Drugą niespodzianką (choć gdyby się nad tym zastanowić, to całkiem przewidywalną) była informacja o wycofaniu się Marks&Spencer i zamknięciu wszystkich jedenastu sklepów w Polsce, co zostało uzasadnione brakiem rentowności. Doskonale pamiętam otwarcie pierwszego sklepu marki we Wrocławiu, z resztą wełniany sweter wówczas zakupiony mam do dzisiaj i sporadycznie zdarza mi się go nosić. Obawiam się, że gdybym ów rzecz nabyła obecnie, nie wytrzymałaby tylu sezonów w praktycznie nienaruszonym stanie. Na przestrzeni lat Marks&Spencer znacząco obniżyło loty w kwestii materiałów, wykonania oraz designu i ,co zabawne, stało się to do tego stopnia, iż klieci zamiast za ubraniami, deklarują tęsknotę za działem spożywczym. Trudno się nie zgodzić, ciastka i wino mieli wyborne.



Marks&Spencer nie jest odosobnionym przypadkiem.Wielokrotnie podczas rozmowy ze znajomymi mogłam usłyszeć słowa "Wszędzie jest to samo" lub "Nic mi się nie podoba, nie ma nic ciekawego". Faktycznie, gdyby w pierwszej lepszej galerii handlowej zlikwidować szyldy i wystrój pojedynczych sklepów, w większości przykładów trudno byłoby zidentyfikować konkretną markę bez zerknięcia na metkę. Oczywiście, celem sieciówek nie jest promowanie nie wiadomo jak wziosłego designu, niemniej jednak to, co skierowane jest do bliżej nieokreślonej grupy pod tytułem "wszyscy", tak naprawdę jest dla nikogo. Koniec konców i tak część z nas zdecyduje się zakup w poczuciu braku alternatywy.

Pomimo wcześniej wymienionych przeze mnie niepowodzeń, polski rynek wciąż zdaje się być atrakcyjny dla zagranicznych marek. W najbliższym czasie dwie z nich będą próbowały swoich sił. Pierwszą, należącą do grupy H&M, jest  & Other Stories, a jej wejście już od dłuższego czasu było wyczekiwane przez fanów, którzy do tej pory musieli udawać się za granicę w celu dokonania zakupu. Gdzie H&M, tam Inditex nie pozostaje dłuzny, drugim debiutem pod postacią sklepu stacjonarnego będzie zatem najmłodsza marka imerium Amancia Ortegi, czyli Uterque. To jej, jako zdecydowanie mniej u nas spopularyzowanej, zamierzam przyjrzeć się w tym wpisie. 



Amancio Ortega uwielbia kobiety i chciałby, aby w jego sklepach mogły znaleźć wszystko czego dusza zapragnie i tym samym przypadkiem nie zainteresowały się ofertą konkurencji. Stąd też po niewątpliwym sukcesie Zary, firma zaczęła stopniowo rozszerzać swoją działalność w celu dotarcia do jak najwięszej i różnorodnej grupy osób. Pull&Bear, Bershka czy Stradivarius w głównej mierze były przeznaczone dla nastolatek i kobiet 20+, Massimo Dutti dla tych ciut więcej wymagających. Stąd już o krok od dekoracji dla domu (Zara Home) i brakującego elementu okołobieliźnianego (Oysho). Ortega dostrzega jednak jeszcze jedno brakujące ogniwo, a są nim eleganckie dodatki, wszak niezbędne w garderobie każdej kobiety. W ten sposób w 2008 roku powstało Uterque, w języku łacińskim oznaczające dosłownie "jedno i drugie", "każdy z dwóch, obaj", czyli w przypadku marki  modę i akcesoria.

Pierwszym skojrzaniem, jakie przychodzi mi do głowy w związku z najmłodszą marką Inditexu, jest po prostu "lepsza Zara" lub "Zara pamiętająca swoje początki". Lwią część oferty stanowią torebki oraz buty, a także drobniejsze dodatki jak np. okulary czy rękawiczki. Co istotne, wszystkie projekty w całości powstają w Hiszpanii lub ewentualnie krajach ościennych, a skóry wykorzystywane do produkcji wyrobów galanteryjnych są włoskie. Oprócz tego w Uterque skompletujemy podstawowe części garderoby takie jak płaszcz, spodnie, marynarka, koszula czy bluzka, porządnie odszyte i z dobrych materiałów (poliestrowe koszmarki występują sporadycznie). Marka w swoich propozycjach podąża za trendami, jednak nie tak agresywnie jak Zara, i skierowana jest raczej dla kobiet nie będących na bakier z elegancją.



Czego warto szukać w Uterque? Zdecydowanie butów. Ich wykonanie zostawia daleko w tyle propozycje innych sieciówek, nawet lubianego przeze mnie COS'a, do tego niektóre pary są naprawdę oryginalne. Jedynym mankamentem są ceny, dość nieprzystępne nawet jak na tego typu markę premium. Co więcej, ich wysokość w złotówkach zdaje się być sporo zawyżona w stosunku do ceny w euro. Na szczęście oferta marki, podobnie jak w całym Inditexie, podlega sezonowej wyprzedaży. Warto więc poćwiczyć cierpliwość, bo buty zdecydowanie są tego warte. 




Decyzja o otwarciu pierwszego sklepu stacjonarnego w Warszawie mimo wszystko była dla mnie sporym zaskoczeniem. Najwyraźniej funkcjonujący od kilku miesięcy sklep internetowy Uterque cieszył się większym zainteresowaniem niż myślałam. I dobrze, mały powiew świeżości w segmencie premium nie zaszkodzi.

fot. Anna Zdziarska






buty: Uterque
płaszcz: COS
koszula: Massimo Dutti
torebka: Prima Moda
okulary: Dior
biżuteria: Yes, Apart, W.Kruk, KOPI
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: