10 przykazań dobrych zakupów, czyli jak możliwie oszczędzić czas, nerwy oraz pieniądze, a przy okazji nauczyć się cierpliwości.

By | 23:53 Napisz komentarz



Kiedyś bardzo nie lubiłam robić zakupów. Naprawdę (cóż za blogerskie wyznanie). Zawsze była to dla mnie męcząca i irytująca czynność, której finał często nie był satysfakcjonujący. Praktycznie za każdym razem towarzyszyło mi poczucie bezsensowności chodzenia po niekończących się korytarzach galerii handlowych. Nie do końca byłam również zadowolona z zawartości mojej szafy- za dużo jej elementów było przypadkowych. Na szczęście, przy odrobinie dobrych chęci i wytrwałości, wszystkiego da się nauczyć. Wraz z upływem czasu zaczęłam systematycznie przestrzegać kolejnych, narzuconych sobie reguł. Po kilku latach moja garderoba zmieniła się diametralnie, oczywiście w pozytywny ( moim mniemaniu) sposób. Obecnie nie zamieniłabym jej na żadną inną i jest to chyba najlepszy dowód skuteczności moich "10 przykazań". W związku z tym, po opublikowaniu wpisu o grzechach zakupowych, postanowiłam pokazać Wam w jaki sposób podejmuję decyzje zakupowe, aby przede wszystkim oszczędzić sobie irytacji. I nie, nie chodzi tu tylko o przerzucenie się na sklepy internetowe ; )

Poniższe zasady są stosowane przeze mnie od dawna, dzięki nim zawsze jestem zadowolona i prawie nigdy nie odczuwam frustracji z powodu np. przepłacenia za dane ubranie. Istotnym jest jednak fakt, żeby nie pozwolić sobie choćby na jednorazowe odstępstwo od którejś z reguł- łatwo wtedy wyjść z wprawy.

1.Znajomość stanu swojej garderoby niczym własnej kieszeni

Jeżeli jesteś w stanie znaleźć w swojej szafie rzecz, mając wrażenie, iż po raz pierwszy widzisz ją na własne oczy, nie jest dobrze. W zasadzie powinno być to dla Ciebie bodźcem do zmian. Znajomość swojej garderoby jest kompletną podstawą, bez niej nie może być jakiejkolwiek mowy o racjonalnych zakupach.

2.Czego mi trzeba

Niektórzy uważają, iż przed większym "shoppingiem" należy dokładnie przyjrzeć się, co też takiego w naszej szafie posiadamy i na podstawie tej analizy ułożyć listę potrzebnych nam rzeczy, które następnie zamierzamy zakupić. Moim skromnym zdaniem nie ma to najmniejszego sensu. Dlaczego? Otóż jak wiadomo rzeczy martwe potrafią być złośliwe i w związku z tym, choćbyśmy nie wiadomo jak usilnie szukali, aktualnie pożądana przez nas rzecz z premedytacją będzie się ukrywała. Znajdziemy ją natomiast w najmniej oczekiwanym momencie, dlatego też szansa na zwieńczenie sukcesem zakupów pod tytułem "ok, teraz szukam spodni takich a takich, bo właśnie je chcę i potrzebuję" jest naprawdę mała. Oczywiście warto mieć tego typu listę gdzieś z tyłu głowy na podstawie znajomości swojej szafy, niemniej jednak nie nastawiając się na konkretny zakup w danym czasie. Oszczędzimy sobie irytacji, a i prędzej czy później wymarzone spodnie same wpadną nam w ręce.

3.Widełki cenowe

Aby szybko i sprawnie podejmować decyzje, dla każdego rodzaju ubrania mam określony przedział cenowy, przy którym jestem skłonna do zakupu. Oczywiście przedziały muszą być dobrane racjonalnie, np. ciężko byłoby mi kiedykolwiek zdecydować się na nową jedwabną koszulę, gdybym była w stanie wydać na nią maksymalnie 20 zł. Jeżeli cena znacznie wykracza poza przedział, rezygnuję z zakupu, a przynajmniej odraczam go w czasie, wyczekując chociażby wyprzedaży. Dzięki temu unikam uczucia przepłacenia.

4. Nic co w sklepie nie jest mi obce

Każdy z nas ma ulubione marki, do których najczęściej zagląda i których ofertę stara się śledzić na bieżąco. Popularne sieciówki doskonale zdają sobie z tego sprawę, stąd też ich asortyment bardzo dynamicznie się zmienia, abyśmy czuli się zobligowani do nieustannego sprawdzania ich oferty. W tym przypadku pokusa przypadkowego zakupu jest duża, w końcu zawsze może nam wpaść coś nowego w oko. Tym sposobem bardzo łatwo jest doprowadzić do chaosu wśród swoich ubrań. Jedyną metodą na niewpadnięcie w pułapkę jest ograniczenie wizyt, zarówno tych osobistych jak i wirtualnych, w sklepach marek. Ja, tak dla przykładu, w każdym sezonie sprawdzam trzykrotnie ofertę wybranych brandów- na początku, mniej więcej w połowie, i tuż przed wyprzedażami. Dzięki temu wiem mniej więcej co mi się podoba i gdzie w pierwszej kolejności kierować swoje kroki na wyprzedażach. Bardzo rzadko kupuję w sieciówkach za 100% ceny wyjściowej (takie ubrania w swojej szafie mogę w zasadzie policzyć na palcach jednej ręki)- po prostu rzeczy te rzadko kiedy są warte takiej kwoty.

5.Najpierw metka

Zanim ewentualnie zerknę, czy np. dana rzecz jest w moim rozmiarze, zawsze w pierwszej kolejności spoglądam na metkę, Jeżeli skład ubrania jest syntetyczny, automatycznie przestaję się nim interesować, nawet jeśli jego fason jest dla mnie wymarzony. Patrzę również na miejsce produkcji- jeśli ubranie pochodzi z Azji, również z powrotem niewzruszenie je odwieszam. Większy problem stanowi obuwie, gdzie tak naprawdę obecnie prawie niemożliwym jest ustalenie pochodzenia wykorzystanej skóry.


6.Pójdzie czy nie pójdzie?

Po weryfikacji m.in składu i przymiarce, zawsze zastanawiam się, na ile dana rzecz może cieszyć się zainteresowaniem innym klientów. Jeszcze kilka lat temu mało kto ekscytowałby się złotymi butami, stąd też bezproblemowo można było je nabyć za mniej niż 20% ceny początkowej. Jeżeli dobrze przewidzimy brak zaciekawienia, istnieje dużo prawdopodobieństwo, iż znajdziemy nasz "must have" na wyprzedaży ze sporym rabatem. Ta sama zasada dotyczy ubrań o fasonie łaskawym dla zaledwie bardzo wąskiej grupy osób- z pewnością jakieś egzemplarze znajdziemy pod szyldem "sale".

7.Brać czy nie, oto jest pytanie

Kwestia bezpośrednio związana z jednym z najczęściej popełnianych grzechów zakupowych. Mianowicie jeżeli już w sklepie nie przychodzi nam do głowy żaden pomysł, z czym moglibyśmy daną rzecz połączyć, taki zakup już na starcie nie ma sensu. Nawet jeśli planujemy zmienić naszą garderobę i wywrócić ją do góry nogami, takie zmiany wprowadza się w czasie i spójnie, nie zaczynając od kompletnie niepasującego do niczego elementu.

8. Czy aby na pewno muszę to mieć?

Zasada jest prosta- nie warto ulegać chwilowym trendom, ale obiektywnym okiem zweryfikować, czy dana rzecz faktycznie nam się podoba i będzie służyła zdecydowanie dłużej niż jeden sezon.

9.Czy na pewno będę to nosił(a)?

Bardzo ważnymi elementami, o których często zapominamy, są świadomość ciała i umiejętność rzeczowej krytyki. Prawda jest taka, że uniwersalna rozmiarówka w sieciówkach tak naprawdę rzadko na kogoś pasuje. W tym momencie ważne jest, aby nie decydować się na mniejsze zło, tylko najzwyczajniej w świecie odpuścić i poszukać czegoś innego. Po prostu czasem warto podarować sobie dany zakup, z którego i tak prędzej cy później bylibyśmy niezadowoleni.

10. Przeznaczenie

Czyli no risk no fun. Nie zawsze jestem w stanie podjąć szybką i konkretną decyzję. W takim przypadku zostawiam ubranie w sklepie i wracam po miesiącu. Jeżeli dalej się w nim znajduje to uznaję, iż jest mi przeznaczone i udaję się do kasy. W ten sposób kupiłam moją obecnie ulubioną marynarkę z lyocellu. Na taki sposób działania pozwalam sobie jednak sporadycznie.

Na pierwszy rzut oka wszystko może wydać się dość skomplikowane i czasochłonne. niemniej jednak, wraz z systematyczną praktyką, wykonywanie części czynności staje się naturalne i oczywiste. Jeżeli zależy Wam na zbudowaniu spójnej garderoby na lata, warto nauczyć się przestrzegania pewnych zasad. Co więcej, dzięki świadomej konsumpcji, możemy ograniczyć nasz negatywny wpływ na środowisko. To zawsze jest warte wysiłku.

Zdjęcia via Google
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: